poniedziałek, 19 stycznia 2015

Wiosenny lifting: odmładzanie przez odkłady

W styczniu niedźwiedzie w swoich gawrach jeszcze smacznie chrapią, ale prawdziwych miłośników roślin na pewno swędzą już paluchy żeby coś wysiać, przyciąć, poprzesadzać. Ci lekko szurnięci tęsknią nawet za wyrywaniem chwastów! Oni na spełnienie swoich marzeń poczekają co najmniej do marca, cała reszta może już zakasać rękawy i zacząć przygotowania do wiosennych porządków, zaczynając od roślin doniczkowych.



Dosłownie i w przenośni, nie ma nawet jeszcze czego przesadzać. Styczniowe dni są zbyt krótkie i ponure, żeby fundować domowym kwiatom pobudkę. Obudzone przedwcześnie z zimowego otępienia szybko zorientują się w naszym kiepskim żarcie i... zaczną rosnąć. Jedyne co dzięki takiej nadgorliwości osiągniemy to słabiutkie, wątłe pędy które i tak trzeba będzie wkrótce odciąć. Dlatego z całym tym majdanem: przycinaniem, przesadzaniem, przestawianiem i tym podobnym przedobrzaniem można jeszcze jakiś czas poczekać. Niech zielone licho sobie pośpi.

A co robić w styczniu? Można już na przykład przygotować się do odmłodzenia niektórych kwiatów domowych poprzez odkłady powietrzne. Skorzystają na tym zwłaszcza rośliny pnące: epipremna, scindapsusy, monstery, filodendrony, bluszcze, cissusy, hoje i trzykrotki. Wszystkie te kwiaty mają jedną, zwykle niemile widzianą wspólną cechę: wraz ze wzrostem pędu zrzucają stare liście, przez co z doniczki zamiast pięknej rośliny ozdobnej zaczyna wyrastać coraz dłuższy, łysy badyl. Wzdłuż pędów wymienionych gatunków zauważyć można mniejsze (u trzykrotki) lub większe (u monstery) korzenie przybyszowe lub ich zaczątki. To właśnie one, odpowiednio potraktowane, w przyszłości będą karmić roślinę.

Zakładanie odkładów powietrznych

Odkłady powietrzne to jeden z najprostszych sposobów nie tylko na odmłodzenie rośliny, ale także na jej rozmnożenie, bo przy okazji można uzyskać większą liczbę sadzonek. Prześledźmy jak taki proces przebiega na przykładzie epipremnum złocistego (niektórzy nazywają go jeszcze po staremu scindapsusem. W użyciu przyjęła się nazwa łacińska, która chociaż jest ciężka do wymówienia to i tak lepsza od karkołomnego polskiego określenia: ołustek. Nigdy nie słyszałem, żeby ktokolwiek ołustka faktycznie nazywał ołustkiem!)


Odkłady powietrzne założone na starym okazie epipremnum złocistego.
U tego gatunku stare liście żółkną i opadają, pozostawiając nagie, długie pędy podobne do prawdziwych lian. Nie są one ani ładne, ani zgrabne i to własnie ich wypadałoby się pozbyć. Najpierw jednak przygotujmy zestaw małego ogrodnika: folię aluminiową i podłoże torfowe. Folia aluminiowa nie przepuszcza światła, którego korzenie wcale nie chcą, a torf dobrze utrzymuje wilgoć, na czym nam (i nowym korzeniom) zależy.

Pod miejsce na pędzie, w którym życzymy sobie wyrośnięcia nowych korzeni podkładamy kwadratowy kawałek folii, nasypujemy do niego garść dobrze wilgotnego torfu i szczelnie zakręcamy całość na kształt cukierka. Czynność powtarzamy na każdym z pędów, który chcemy ukorzenić. Tak przygotowane odkłady pozostawiamy na około 1-2 miesiące. Oczywiście całą roślinę podlewamy w tym czasie regularnie, jak zawsze. Założone w styczniu odkłady będą gotowe do odcięcia i posadzenia na wiosnę, kiedy światła słonecznego będzie znacznie więcej a przyjemnego ciepełka nie będą dostarczać jedynie podkręcone kaloryfery. W takich warunkach rośliny błyskawicznie rozpoczną wzrost. Wtedy cukierki trzeba odpakować i sprawdzić, czy śpiące dotychczas korzenie już się obudziły i zaczęły rosnąć. Jeśli tak, nie pozostaje nic innego jak odciąć ukorzeniony pęd i normalnie posadzić do doniczki, obficie później go podlewając.

Odcięte, już ukorzenione pędy epipremnum - gotowe do posadzenia.
Jeśli nowe korzenie jeszcze się nie pojawiły, wtedy albo zostawiamy ten sam odkład na dłużej (spryskujemy torf wodą i ponownie zakręcamy folię), albo zakładamy odkład w innym miejscu na tym samym pędzie.


W odpakowanych "cukierkach" widać wyraźnie piękne, nowe korzenie.

W podobny sposób można także odmłodzić i rozmnożyć inne kwiaty doniczkowe, nie tylko pnące. Metody na odkłady spróbować można u aglonemy, anturium, juki, kordyliny, kalatei, maranty, difenbachii, draceny i syngonium. Niektóre z tych gatunków do wytworzenia korzeni będą potrzebowały jednak więcej czasu i nieco dodatkowych manipulacji, ale to już historia na kolejną opowieść. Tymczasem polecam rozglądnąć się uważnie po mieszkaniu i zastanowić, czy któreś pnące paskudztwo nie potrzebuje odmładzającego liftingu. W końcu na wiosnę każdy chce wyglądać pięknie i młodo!

4 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy post :) nie miałam pojęcia o takiej metodzie ,,odmładzania,, kwiatów

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawy pomysł. Ja po prostu za długą już roślinę obcinam i wsadzam do wody.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To stary i sprawdzony sposób, który najczęściej działa. Natomiast dodatkową zaletą robienia odkładów jest to, że roślina pozostaje w swojej doniczce i nie trzeba się kotłować ze szklankami z wodą :)

      Usuń
  3. O ciekawy pomysł, mnie faktycznie już swędzą paluchy żeby coś już wysiać :) i cały poczatek posta jest zdecydowanie o mnie :D

    Zapraszam http://kreatywniepopracy.blogspot.com/

    i obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...