poniedziałek, 23 marca 2015

Przepychanki na wystawie tulipanów

Pierwszy weekend wiosny otworzyła VII wystawa tulipanów w Oranżerii Muzeum Pałacu w Wilanowie. Słoneczna i ciepła aura zachęcała do odwiedzin nie tylko oranżerii, ale także  do spacerów po królewskich ogrodach. A tam odwiedzający mieli szansę się przekonać, że ponad trzysta trzydzieści lat po odsieczy wiedeńskiej najeźdźcy ciągle nie mają szans z lokalsami.






Na wystawie zaprezentowano około stu odmian tulipanów należących do różnych grup. Pęczki kwiatów były obfite, ustawione w jednakowych szklanych naczyniach a bukiety pozbawiane zbędnych dodatków. To pozwoliło podziwiać kwiaty w pełnej ich okazałości. A podziwiać faktycznie było co, bo kiedy w ogródkach wciąż jeszcze niewiele się dzieje, każdy kolorowy akcent jest na wagę złota. Tym złotem udało się przekupić szturmujących wystawę gości, wydających zgodnie okrzyki radości, ochy i achy. Ochoczo do nich dołączyłem, w końcu piękna tulipanów nie zamierzam kwestionować.



Docenić to niezaprzeczalne piękno na wystawie było mi jednak trudno. Nie z powodu złych intencji, ale wskutek nieszczęśliwego połączenia kilku czynników, z których każdy odebrał po trosze uroku tulipanom.

Po pierwsze - pora roku. Mimo licznej tulipanowej reprezentacji od razu było widać, że dla żadnej z odmian nie jest to naturalny czas kwitnienia i wszystkie kwiaty były pędzone. Nic w tym złego; bez tego zabiegu ósmego marca kobietom zamiast tradycyjnego tulipana moglibyśmy wręczyć co najwyżej jego cebulkę z życzeniami "wyhoduj sobie sama". Wrażenia? Murowane. Niemniej po pędzonych kwiatach, a szczególnie tulipanach, od razu widać, że zakwitły niejako "na siłę" - płatki są mniejsze, słabiej wybarwione, sprawiają wrażenie podsuszonych i zawijają się do środka kwiatu. Nie wspominając o tym, że zwykle nie pachną, bez względu na odmianę. Liście są bladozielone a czasami - nawet żółtawe. W wazonie w ekstremalnych przypadkach rozpadną się lub całkowicie zaschną (mimo regularnej wymiany wody na świeżą) nawet po dwóch - trzech dniach. Daleko im tym samym do bujnych, intensywnie kolorowych i pachnących tulipanów, które doczekają się wiosny w ogrodzie. Tym samym podziwianie pędzonych okazów na wystawie zawsze pozostawia pewien niedosyt.



Kolejno pełnię tulipanowego uroku nadszarpnęła aranżacja bukietów. Chociaż ustawienie wazonów na różnych wysokościach ładnie wychodziło na zdjęciach, niekoniecznie służyło podziwianiu kwiatów na samej wystawie. Niektóre bukiety stały po prostu zbyt wysoko - jak w takiej sytuacji zobaczyć kwiat lub go powąchać?
Oranżeria sama w sobie jest pięknym budynkiem z fajną przestrzenią, ale do każdej ze stu odmian w niej stłoczonych trudno było się dostać, nie tylko ze względu na tłum gości. Tulipany królowały po środku pomieszczenia, a na ścianach zawieszono aranżacje florystyczne. Tym samym odwiedzający przeszkadzali sobie nawzajem, kiedy jedni chcieli podziwiać tulipany, a drudzy zachwycali się kompozycjami. Do tego zresztą potrzebna była chociaż minimalna perspektywa, a jej osiągnięcie graniczyło z cudem.

Ostatnim mankamentem tego typu wystaw, o którym już kiedyś pisałem (tutaj) jest wybór oświetlenia. Tak było i tym razem, gdzie zdecydowanie zabrakło mocniejszego, rozproszonego światła. Oczywistym jest, że 99% gości pstryknie sobie co najmniej jedno pamiątkowe zdjęcie. W najlepszym przypadku co drugie takie zdjęcie wyjdzie kiepsko z powodu słabego oświetlenia. Bo przecież nie każdy gość jest profesjonalnym fotografem i posiłkować się komórką to żaden obciach. Można później w nieskończoność tłumaczyć i opowiadać jak piękna była wystawa, ale jedno kiepskie zdjęcie powie więcej niż najbarwniejsza historia. Czy takie zdjęcie będzie promować i reklamować wystawę? Nie sądzę. Raczej utwierdzi w przekonaniu, że nic ciekawego nas nie ominęło. 


O samej wystawie to byłoby na tyle, najbardziej spodobała mi się w niej sama idea oraz to, że coś się dzieje. Galeria zdjęć z wystawy - na końcu tego wpisu.

Jak już pisałem słoneczna pogoda zachęciła wielu odwiedzających - w tym mnie - do spaceru po wilanowskim ogrodzie. A tam, o rzut tulipanem od oranżerii, pyszniła się przepiękna łączka krokusów. Dorodnych, elektryzująco purpurowych i bardzo... interaktywnych. Nie tylko ja zapragnąłem chociaż na chwilkę położyć się na trawce wśród krokusowego bogactwa. Szeroko otwarte kwiaty kołysały się na wietrze, śpiewały ptaki, ludzie się śmiali i w pięć sekund zapomniałem o tym, co działo się w tłocznej oranżerii. Przyroda sama zorganizowała o niebo lepszą wystawę na świeżym powietrzu i nie potrzebowała do tego stu odmian, wystarczyły trzy. Dla przykucia uwagi odwiedzających krokusy także nie musiały się zanadto wysilać. Popisujące się przed gośćmi tulipany w oranżerii robiły co mogły, ale to starcie zdecydowanie wygrały krokusy. Może to one za rok powinny zachęcać do odwiedzin Wilanowa?








VII wystawie tulipanów przydałaby by się Kuchenne Rewolucje i Magda Gessler, która zawsze chwali i promuje nie tylko lokalne produkty, ale przede wszystkim - sezonowe.
Wystawa tulipanów trwała dwa dni, a sezon na krokusy trwa w najlepsze. Cieszmy się nim, póki można, bo za kilka tygodni przed prawdziwym tulipanowym najazdem już się nie obronimy!

Przegląd najciekawszych odmian na wystawie tulipanów:
















Wybrane aranżacje florystyczne:





3 komentarze:

  1. A mnie się w tym roku kompletnie nie podobały florystyczne kompozycje, w porównaniu do rozmachu poprzednich lat w tym roku biednie i nijako, poza tym tłum straszny. W zeszłym roku było znacznie lepiej to rozegrane organizacyjnie. Oświetlenie i tak super w porównaniu do Wystawy Storczyków Orchidea. Tam był koszmar w tym zakresie. No a krokusy mega!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oświetlenie faktycznie dramatyczne. Te cienie na ścianach sprawiają, że zastanawiam się gdzie kończy się kompozycja, a gdzie zaczyna cień. Brakuje rozproszonego oświetlenia, a samymi reflektorami skierowanymi w góry cudów się nie zdziała...
    Ogólnie efekt przypomina kwiaciarnię z dużym wyborem tulipanów, a nie przyzwoitą wystawę. Ja jednak wolę oglądać kwiaty w naturalnym otoczeniu i naturalnym oświetleniu :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam wrażenie, że po drodze ktoś trochę zagubił ideę - faktycznie w tym roku było niezbyt ciekawie, pomijając już fakt, że przez tłum zrobienie dobrego zdjęcia nie było dobrym pomysłem, a sama organizacja czasami skrzypiała - mam nadzieję, że następna wystawa znów wróci do poziomu na jaki czekałem.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...